BIBLIOTEKA

Biblioteka oraz Internetowe Centrum Informacji  Multimedialnej

zaprasza czytelników

od poniedziałku do piątku

w godzinach  730 – 1500

biblioteka@lopiaseczno.waw.pl

Biblioteka szkolna mieści się na parterze gmachu Liceum i dzieli się na trzy działy:

  1. Wypożyczalnia z księgozbiorem,
  2. Czytelnia multimedialna,
  3. Dział lektur

W bibliotece  posiadamy księgozbiór, liczący ponad 27.000 woluminów, dostosowanych do programu  nauczania oraz potrzeb i zainteresowań czytelników. Dzięki współpracy z Radą Rodziców systematycznie wzbogacamy księgozbiór o nowe pozycje z różnych dziedzin nauki. W 2018 roku i 2022 roku biblioteka uzyskała finansowe wsparcie z Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa. Nowości książkowe wywieszamy na tablicy w bibliotece.

Biblioteka nie posiada tradycyjnych katalogów, ponieważ od 1997r. jest w pełni skomputeryzowana (program MOL NET+). Katalog komputerowy udostępniono  w sieci szkolnej na stanowiskach komputerowych w bibliotece i czytelni. Pozwala on na szybkie i łatwe znalezienie potrzebnych pozycji książkowych.

Uczniowie mogą zalogować się na swoim koncie, sprawdzić, które książki wypożyczyli i  jaki jest ich  termin zwrotu. Poprzez katalog mogą także zamówić potrzebną pozycję. Nasi licealiści posiadają identyfikatory niezbędne przy wypożyczaniu książek.  Rejestracja wypożyczeń i zwrotów odbywa się przy pomocy czytnika kodów paskowych.

Liczny księgozbiór biblioteki szkolnej obejmuje literaturę piękną, powieści obyczajowe,  historyczne i przygodowe. Bogate są również działy popularyzujące wiedzę w zakresie: historii, sztuki, biologii z ekologią, literatury, filozofii, psychologii, geografii.

REGULAMIN PRACY BIBLIOTEKI SZKOLNEJ IV LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO W PIASECZNIE

W CZASIE EPIDEMII COVID-19  

 Uczniowie mogą korzystać z wypożyczalni zgodnie z godzinami i dniami zamieszczonymi na drzwiach biblioteki.

  1. Uczeń przed wejściem do biblioteki myje ręce/dezynfekuje ręce.
  2. W bibliotece należy zachować bezpieczną odległość – rekomendowane są 2 metry, minimum 1,5 m.
  3. Biblioteka udostępnia swoje zbiory z ograniczonym dostępem do półek. Rekomenduje się korzystanie z katalogu online biblioteki i wcześniejsze składanie zamówień na książki – logując się tak jak do dziennika lekcyjnego (dostęp również ze strony internetowej szkoły w zakładce BIBLIOTEKA/KATALOG ONLINE).
  4. W wypożyczalni mogą jednocześnie przebywać 4 osoby.
  5. Książki podaje nauczyciel bibliotekarz.
  6. Zwracane egzemplarze są wyłączone z wypożyczania na 2   Zwrócone książki i podręczniki są złożone w kartonach w wyznaczonym w bibliotece miejscu. Odizolowane egzemplarze oznacza się datą zwrotu i wyłącza się z wypożyczania do czasu zakończenia kwarantanny; po tym okresie włączone są do użytkowania.
  7. Bibliotekarz dezynfekuje blat, na którym leżały książki.
  8. W czytelni może jednocześnie przebywać 14 uczniów (2 osoby zajmują 1 stolik ). Uczeń po skorzystaniu z komputera dezynfekuje klawiaturę oraz myszkę.
  9. Czasopisma podawane są przez nauczyciela bibliotekarza, po użytkowaniu zostają odizolowane na 2 dni.
  10. Zapewnia się w miarę możliwości, systematyczne wietrzenie pomieszczenia
  11. Wszelkie pytania dotyczące księgozbioru można kierować na adres mailowy biblioteki szkolnej lub przez dziennik elektroniczny.

REGULAMIN BIBLIOTEKI SZKOLNEJ

  1. Biblioteka udostępnia swoje zbiory przez cały rok kalendarzowy.
  2. Z księgozbioru biblioteki mogą korzystać nauczyciele, uczniowie i pracownicy naszej szkoły.
  3. Czytelnik może wypożyczyć książki i czasopisma wyłącznie na swoją kartę biblioteczną.
  4. Uczeń może jednorazowo wypożyczyć 4 książki i 2 czasopisma.
  5. W książkach nie wolno podkreślać, robić notatek, zaginać kartek.
  6. Literatura piękna i lektury wypożyczane są na 2 miesiące; czasopisma na 3 dni; podręczniki i książki popularnonaukowe według terminu uzgodnionego z uczniem. Po upływie terminu uczeń może prosić o prolongatę.
  7. Z księgozbioru podręcznego uczniowie korzystają w czytelni.
  8. Czytelnik zobowiązany jest odkupić zniszczoną bądź zgubioną książkę. Powinien odkupić ten sam tytuł lub inną wskazaną książkę przez bibliotekarza.
  9. Czytelnicy opuszczający szkołę zobowiązani są do pobrania zaświadczenia potwierdzającego zwrot materiałów wypożyczonych z biblioteki.
  10. W bibliotece uczniowie powinni dbać o zachowanie ciszy i porządku.

REGULAMIN KORZYSTANIA Z INTERNETOWEGO CENTRUM INFORMACJI MULTIMEDIALNEJ

  1. Czytelnia multimedialna Liceum Ogólnokształcącego w Piasecznie udostępnia uczniom i pracownikom szkoły stanowiska  komputerowe z dostępem do Internetu oraz drukarkę w celach edukacyjnych.
  2. Przy stanowisku komputerowym mogą pracować 2 osoby.
  3. Uczniowie mają prawo do korzystania z komputerów poza swoimi godzinami lekcyjnymi.
  4. Korzystać można tylko z zainstalowanych programów. Nie wolno natomiast instalować innych programów i dokonywać zmian w istniejących oprogramowaniach.
  5. Wyszukane informacje, referaty na lekcje mogą być wydrukowane za zgodą bibliotekarza.
  6. Wszelkie uszkodzenia lub nieprawidłowości w pracy komputera należy natychmiast zgłaszać bibliotekarzowi.
  7. Korzystający z komputerów mają obowiązek szanowania udostępnionego im sprzętu wraz z oprogramowaniem i ponoszą odpowiedzialność za wszelkie straty powstałe z ich winy.
  8. W czytelni obowiązuje cisza oraz zakaz spożywania posiłków. Okrycie wierzchnie należy pozostawić w szatni (wymagane jest również obuwie zmienne).
  9. W przypadku nieprzestrzegania  postanowień niniejszego regulaminu bibliotekarz ma prawo do natychmiastowego przerwania sesji użytkownika.
  10. Niestosowanie się do regulaminu powoduje ograniczenie lub pozbawienie prawa do korzystania z komputerów w bibliotece.
„Lalkarz z Krakowa”  – R.M. Romero

To nie jest typowa książka o magii jak Harry Potter,  ani tym bardziej książka o historii II wojny światowej. Jest to historia dwóch  światów, tego samego problemu i relacji  miedzy różnymi bohaterami. Dwóch „rzemieślników” nagle się spotyka aby uratować światy lalek i ludzi. Niby nic a powstaje niesamowita przyjaźń, która zostaje wystawiona na próbę a także pozwala uratować inne istnienia. A gdyby nie magia i nadzieja nic by nie wyszło. Retrospekcje ze świata lalek wraz z krakowskimi wydarzeniami tworzą jedną spójną całość, którą czyta się bardzo przyjemnie. Książka ta ukazuje, że przyjaźń jest ważniejsza niż możliwość panowania nad całym światem. Jak zaczniesz czytać to zobaczysz ,iż akcja książki rozkręca się z każda stroną tak bardzo, że chce się ją czytać i utożsamiać się z bohaterami.

AUTOR WIDMO

„Astrofizyka dla zabieganych” autorstwa Neila de Grasse’a Tysona

to świetna propozycja nie tylko dla fanatyków nocnego nieba czy stałych bywalców kółka astronomicznego, ale również dla każdego, kto po prostu chce zagłębić się w kosmiczne tematy. Autor w prosty i nieco humorystyczny sposób wyjaśnia „jak to wszystko się zaczęło”, analizując poszczególne etapy powstawania wszechświata i odpowiadając na intrygujące pytania. Wplata również podstawowe prawa fizyczne rządzące galaktykami (ale na pewno nie są to sztywne regułki z podręcznika od fizyki). Czytając, możemy dowiedzieć się także o wynalazkach, które zmieniły astrofizyczny świat i jak wszechświat przenika nas samych. Format wydania idealnie sprawdzi się w podróży,

na przerwie, a nawet zmieści się pod ławką na nudnej lekcji (sprawdzone!). Nie trzeba być 'mat-fizem’, żeby sięgnąć po tę propozycję i po prostu zrozumieć jak działa wszechświat. Autor dedykuje książkę „wszystkim tym, którzy są zbyt zajęci, aby czytać opasłe książki, a mimo to szukają furtki do kosmosu”.

Bo kosmos jest na wyciągnięcie ręki.

 

Klaudia Gawrych 2A

Anatol Taras „Anatomia Nienawiści. Stosunki polsko-rosyjskie XVIII-XX w.”

Pierwszym impulsem do sięgnięcia po „Anatomię nienawiści” było białuruskie pochodzenie autora. Ciekawość tego, co może zaprezentować pisarz z odizolowanego politycznie kraju wzięła górę nad strachem spowodowanym sporą objętością książki. Po zakończonej lekturze mogę stwierdzić jasno: warto było poświęcić nieco czasu.
„Anatomia nienawiści” jest książką historyczną opowiadającą o stosunkach polsko-rosyjskich od początku XVIII wieku do końca II wojny światowej. Jest to także książka o Białorusi i Białorusinach, tak często w opracowaniach pomijanych.

Na początku spodziewałem się, że będzie to jedna z wielu książek historycznych, przy których będę wypisywał w zeszyciku kolejne ważne wydarzenia i postaci; tym razem musiałem się zmierzyć z czymś niespotykanym. Autor krytykuje politykę Rosji (czy ZSRR), zarówno tą prowadzoną w przeszłości jak i obecnie. Widać w tekście tą otwartą wrogość, jednak obrywa się obydwu stronom – polski rząd sanacyjny zostaje skrytykowany (zresztą słusznie) za prowadzenie obozu dla więźniów politycznych w Berezie Kartuskiej i parę innych.
Szczególnie w części poświęconej XX wiekowi widać jak bardzo Białorusini byli pokrzywdzeni przez imperialistyczną Rosję, stanowiąc kartę przetargową lub bufor, czy źródło „mięsa armatniego” na froncie albo po prostu siłę roboczą w obozach. Okazuje się także, że Wilno jest bliskie nie tylko Polakom i Litwinom, lecz także Białorusinom. Po przeczytaniu kolejnych stron, widać jakim kunsztem (albo raczej cynizmem) propagandowym posługiwał się Związek Radziecki. Z książki można też się dowiedzieć o tym jak współcześnie wygląda nauka historii w Rosji i Białorusi, wszystko to okraszone pieczołowicie zredagowanymi przypisami redaktora. W rezultacie otrzymujemy książkę o historii, kulturze i polityce.

Książkę jak najbardziej polecam z wielu powodów: po pierwsze jest to świetna i zapadająca w pamięć powtórka przed maturą; po drugie: krytyczne spojrzenie na historię Polski (moim zdaniem znacznie przejrzyściej ukazane niż np. u Normana Daviesa) pozwoli uzupełnić ubytki spowodowane jednostronną analizą źródeł wielu polskich autorów. I na koniec dla mnie najważniejsze: „Anatomia nienawiści” stanowi swego rodzaju portret walczących o własną, narodową kulturę Białorusinów, co w kontekście coraz silniejszych ruchów niepodległościowych i nieśmiałych kroków Łukaszenki w stronę wsparcia rodzimej kultury i wyjścia z izolacji może się okazać przydatnym kawałkiem wiedzy, pozwolającym na zrozumienie społeczeństwa białoruskiego, o którym z mass mediów i podręczników szkolnych nie dowiemy się tak naprawdę nic.

Przemek

 

Po książkę Yrsy Sigurdardóttir sięgnęłam jedynie przez to, że leżała na półce z nowościami. Nieznane mi nazwisko autorki i dość banalny tytuł nie wzbudzały większych emocji. Wszystko wskazywało na typowy, skandynawski kryminał. Jednak, jak się przekonałam, pozory myliły i „Niechciani” okazała się być jedną z najlepszych książek jakie w tym roku przeczytałam.

 

Akcja toczy się dwutorowo, autorka przeplata wątek dwudziestowiecznego ośrodka wychowawczego dla chłopców w Krókur, gdzie w tajemniczych okolicznościach giną dwaj młodzi chłopcy z życiem współczesnego urzędnika Ódinna, który po śmierci żony musi przejąć opiekę nad jedenastoletnią córką Run. Pierwsza historia przedstawiana jest przez Aldis, pracownicę ośrodka marzącą o wyrwaniu się ze smętnej prowincji i zaczęciu nowego życia w wielkim mieście. Ponura codzienność dziewczyny odmienia się wraz z przybyciem do ośrodka niewiele młodszego od niej chłopaka, w którym zakochuje się z wzajemnością. Szybko jednak sytuacja staje się jeszcze gorsza, a Aldis jest świadkiem jego śmierci. Życie Ódinna, bohatera drugiego wątku, wywraca się do góry nogami, gdy spada na niego obowiązek rozwikłania zagadki owej tajemniczej tragedii sprzed lat. Dodatkowo, zaczynają się problemy z Run, która zdaje się skrywać jakiś mroczny sekret. Wraz z upływem czasu Ódinn odkrywa niepokojące powiązania między przeszłością a jego ówczesnym życiem.

 

Yrsa buduje napięcie już od pierwszych stron, umiejętnie wprowadza elementy nadprzyrodzone, zachowując przy tym jednak równowagę między światem realnym a fantastycznym. Najbardziej zaskakuje mistrzowskie zakończenie, zupełnie niespodziewane, pozostawiające niedosyt i chęć poznania dalszych losów bohaterów. „Niechciani” nie należą do kryminałów po których nie można zasnąć, autorka nie stosuje krwawych scen i szokujących opisów, mimo to książkę czyta się jednym tchem z dreszczykiem na plecach.

Polecam ją wszystkim miłośnikom książek, nie tylko kryminałów!

Paulina

 

O tzw. Państwie Islamskim słyszał chyba już każdy. Co jakiś czas przykuwa ono uwagę mediów, najczęściej poprzez przeprowadzenie kolejnego krwawego zamachu lub egzekucji więźniów. Czym jednak tak naprawdę jest? Jak funkcjonuje, dlaczego istnieje, kim jest jego przywódca i dlaczego akurat to on pełni funkcję kalifa? Odpowiedź na te i wiele innych pytań znajduje się w książce francuskiego dziennikarza śledczego Samuela Laurenta zatytułowanej „Kalifat terroru.Kulisy działania Państwa Islamskiego”.

Przekrój informacji w niej zawartych jest zdumiewający: poczynając od historii, przez organizację społeczeństwa, analizę finansów, strukturę dowodzenia, ideologię, skład armii, aż po doktrynę wojenną, stosunki z innymi organizacjami, życiorys przywódców czy wreszcie plany na przyszłość. Wszystko to opisane jest w sposób bardzo przystępny czytelnikowi, sama treść może jednak wzbudzić niepokój. Autor zwraca uwagę na istotę funkcji jaką pełni kalifat w polityce międzynarodowej i wskazuje działania podejmowane w przeszłości przeciwko niemu.

Książkę tę zdecydowanie polecam przeczytać. Pomimo tego, że jej fragmenty nie są już aktualne, daje ona dużo szerszy obraz sytuacji niż typowe doniesienia ze świata mediów oraz pozwala lepiej je zrozumieć.

Robert Wilk

 

Już pierwsze zdanie „Inwazji” jasno wskazuje jaki jej typ zostanie przedstawiony w tej książce, a po zakończeniu Prologu absolutnie nikt już nie powinien mieć żadnych wątpliwości na czym będzie się koncentrować fabuła. ,,Inwazja” rozpoczyna się niezwykle spokojnie, wyjątkiem od codzienności jest niezwykły czarny dysk, który zostaje znaleziony przez 21-letniego Beau Starka. Rani on swojego znalazcę pomimo gładkiej powierzchni. Beau niebawem zapada na grypę i ląduje w szpitalu. Zadziwiająco szybko odzyskuje zdrowie. Niebawem jego dziewczyna – Cassy spostrzega subtelną zmianę  osobowości Beau. Tymczasem pojawiają się kolejne przypadki grypopodobnej choroby, szybko przeradzającej się w prawdziwą epidemię. Nocami zaś na niebie widać niesamowite deszcze meteorów…

Trzeba przyznać, że jest to jedna z najbardziej oryginalnych książek Robina Cook ‘a, zdecydowanie wyróżniająca się spośród jego dzieł. Autor ten z reguły tworzy thrillery medyczne dość twardo trzymające się świata rzeczywistego. Tym razem czytelnik nie wie, czego się spodziewać na następnej stronie, zaś wartka fabuła i „niekuloodporni” bohaterowie to zdecydowane atuty tej powieści. Oczywiście dochodzą tutaj szczegóły z zakresu medycyny, które są umiejętnie wplecione w tok akcji.

,,Inwazję” mogę polecić z czystym sercem zarówno wielbicielom thrillerów Robina Cook ‘a, jak i lubiącym fantastykę utrzymaną w konwencji zmagań ludzi z pozaziemską rasą.

Robert Wilk

 

W tej powieści Robin Cook wysnuwa na pierwszy plan jedną z najbardziej mrożących krew w żyłach i, w obecnych czasach, chyba najmocniej oddziaływującą na wyobraźnię chorobę: gorączkę krwotoczną Ebola. Rozwój wydarzeń śledzimy, jak zwykle u tego autora, obserwując jedną osobę –  jest to młoda i niedoświadczona pracownica Centrum Kontroli Epidemiologicznej Marissa Blumenthal, która wkrótce po otrzymaniu stanowiska zostaje zmuszona do zmierzenia się z tajemniczą chorobą, na którą zapada właściciel jednej z klinik medycznych. Szybko okazuje się, że jest on „przypadkiem wyjściowym”, od którego zarażają się kolejni ludzie. Tylko dzięki szybko i sprawnie przeprowadzonej kwarantannie udaje się uniknąć wybuchu epidemii, gdy jednak wszystko zdaje się wracać do normy, nieoczekiwanie pojawia się zupełnie nowe ognisko epidemii w innym szpitalu. Blumenthal rusza powstrzymać zabójczą chorobę, a w jej głowie zaczynają się rodzić przerażające przypuszczenia.

Książka ta ma wszystko, co jest potrzebne, by móc ją nazwać dobrym thrillerem medycznym: pomysł, fabułę, a także terminologię (i co za tym idzie, wiedzę autora), która pozwala czytelnikowi wczuć się w świat medycyny. Istotni są też bohaterowie, którzy nie są sztuczni, każdy z nich ma swoje motywy postępowania, wartości i przekonującą historię. Jedyne, co może irytować, to szczęście, które sumiennie przez całą książkę prześladuje Blumenthal, nie opuszczając jej, ani na chwilę. Trzeba jednak przyznać, że Cook bardzo umiejętnie buduje intrygę, stopniując napięcie i co jakichś czas zaskakując obrotem zdarzeń.

Niestety, powieść nie jest jednak wolna od wad. Otóż „Epidemia” pisana jest według schematu, który można wychwycić już po przeczytaniu trzech książek tego autora. Mimo to, fabuła długo trzyma czytelnika w niepewności, co więcej, zakończenie wbrew wszystkiemu jednak zaskakuje. Książkę uważam za wartą przeczytania, tym bardziej, że pokazuje ona (podobnie jak inne książki tego autora) współczesną medycynę, w której coraz mniejsze znaczenie ma chory, a  liczą się tylko pieniądze.

Robert Wilk

 

Budzisz się w ciemnej windzie. Nie wiesz co się z tobą działo, czemu tutaj jesteś, ani tym bardziej jak się tutaj znalazłeś. Winda powoli jedzie w dół zgrzytając, hamując i szarpiąc. Nagle staje w miejscu jednak zamiast drzwi uchyla się właz na górze. Ktoś rzuca linę za pomocą której udaje Ci się wydostać, ktoś inny mówi, że jesteście w gigantycznym labiryncie z którego musicie uciec. Trzęsienie ziemi jak u Hichcocka czy może niekoniecznie?

 

Thomas jest świerzynką wśród streferów – chłopców mieszkających w labiryncie. Od samego początku jego przybyciu towarzyszą dziwne wydarzenia, kilku mieszkańców darzy go szczerą nienawiścią mimo, że właściwie nic nie zrobił, nasila się chaos, a zaledwie po paru dniach przybywa kolejna osoba, pierwsza w Strefie dziewczyna. Nikt nie ma wątpliwości, Tom to ważny element całej układanki, jednak czy tak naprawdę chcą ją rozwiązać?

Im bliżej końca, dosłownie i w przenośni, tym więcej pojawia się wśród bohaterów wątpliwości czy naprawdę chcą opuścić labirynt. Wywołanych neurotoksyną fragmentów wspomnień ciężko nie pomylić z majakami, a ukazany w nich dom wcale nie jest bezpieczną ostoją. Porównując świat w którym żyją do tego ukazanego w wizjach, pełna zagrożeń strefa wydaje się rajem.

Główny bohater na pierwszy rzut oka wydaje się osobą sympatyczną, jednak jest w nim coś dziwnego co sprawia, że ciężko go polubić. Większość postaci w Więźniu jest bardzo płaska, a często ich jedyną cechą charakterystyczną jest, poza kolorem włosów, wspominana już nienawiść do Toma. Podczas czytania właśnie ten aspekt, poza koszmarnie napisanymi relacjami, najbardziej mnie irytował. Coś, co mogłoby zostać największą zaletą, urozmaicić powieść oraz nawiązać więź pomiędzy czytelnikiem, a postacią zostało potraktowane po macoszemu na rzecz niesamowicie pędzącej do przodu akcji. Wydarzenia, które spokojnie mogłoby potrwać tydzień tutaj trwa jeden-dwa dni. Zwłaszcza zawiązywanie przyjaźni zostało potraktowane jak zło konieczne.

Nie brakuje i zwrotów akcji, zwłaszcza ostatnia wiadomość pozostawia czytelnika z myślą „o rany, nie tego się spodziewałam.” Niestety ciągłe zmiany raczej utrudniają zrozumienie o co tak właściwie chodzi i wprowadzają zbyt dużo chaosu niż budują napięcie. Gdyby nie pojawiały się właściwie na każdym kroku byłyby największą zaletą tej książki.

Każdy pisarz usiłuje się jakoś pokazać, czasami upodabniając styl do modnego aktualnie autora, innym razem bazując na znanym uniwersum. Dziś wielu usiłuje się wybić korzystając z fali popularności Igrzysk Śmierci, trylogii autorstwa Suzane Collins. Nie brak więc teraz na sklepowych półkach historii o walczących na śmierć i życie nastolatkach w antyutopijnych czy też dystopijnych rzeczywistościach. Z co drugiej okładki krzyczą hasła „Najlepsza książka w duchu Igrzysk”, „Godny następca Igrzysk Śmierci”  czy inne, bardzo podobne do tych wymienionych. Tytuł, który dziś opisuję również „zachęca” czytelnika wszem i wobec zapewniając, że jest najlepszą trylogią od czasu The Hunger Games.

Patrząc na skromny opis z tyłu okładki nastawiłam się jeszcze bardziej sceptycznie, a początkowy entuzjazm właściwie wyparował. Doświadczenie nauczyło mnie, że po takiej reklamie dostanę co najwyżej powieść przeciętną. O dziwo Więzień Labiryntu zaprezentował poziom wyższy, co było dla mnie bardzo przyjemną niespodzianką.

James Dasher stworzył coś, co miłośnika klimatów postapokaliptycznych zajmie na kilka godzin i pozostawi z uczuciem niedosytu. Dla zwykłego, nastoletniego czytelnika Więzień Labiryntu może zostać przygodą, odskocznią od codziennej monotonii szkoła – dom. Powieść, chociaż całkiem nieźle się zapowiadająca, wiele traci chociażby z powodu nachalnej reklamy nie oddającej rzeczywistości świata przedstawionego. Mimo to czas spędzony na lekturze nie będzie do końca stracony, a ja sama za jakiś czas sięgnę po kolejne tomy tej trylogii.

Anna Zewar

 

Każdy z nas ma marzenia, coś czego pragnie. Co byśmy zrobili, gdyby ktoś zaoferował nam ich spełnienie – podarowanie ich za darmo?         Jest tylko jeden warunek: musimy spłatać wskazanej osobie niewinnego figla.

Właśnie na tym fundamencie jeden z najbardziej znanych pisarzy horrorów – Stephen King, oparł fabułę swojej książki zatytułowanej „Sklepik z marzeniami”. Do cichego miasteczka Castle Rock przybywa tajemniczy jegomość, który otwiera w nim tytułowy sklep. Na pierwszy rzut oka nic niezwykłego, w rzeczywistości jednak jest to  pułapka – pajęczyna, w którą wpadają mieszkańcy. Ceną za spełnione marzenie jest zrobienie komuś kawału, co wydaje się być śmieszną zapłatą. W mieście narastają jednak konflikty, odżywają dawne urazy, przyjaźń i miłość przeistaczają się w ślepą nienawiść. Narastająca atmosfera złości i nieufności wobec innych jest umiejętnie podsycana przez demonicznego sprzedawcę, który manipuluje ludźmi za pomocą ich marzeń.

Książkę polecam nie tylko wielbicielom prozy King’a. Do jej największych zalet trzeba zaliczyć niezwykle umiejętnie opisaną fabułę, stopniującą napięcie aż do samego finału oraz narratora – ironicznego, miejscami wręcz szyderczo opisującego postaci czy zdarzenia. ,,Sklepik z marzeniami” niesamowicie wciąga, tak że trudno się od niego oderwać – zwłaszcza pod sam koniec. Kolejnym atutem jest różnorodność bohaterów, których jak zwykle u tego autora jest cała gama, dzięki czemu zdarzenia śledzimy z rozmaitych perspektyw:  przykładnego  ucznia (pierwszego klienta w sklepie), szeryfa męczonego przez wspomnienia wypadku, w którym stracił rodzinę, czy impulsywnego urzędnika.

Książka jest przyjemną lekturą i warto po nią sięgnąć.

Robert Wilk

 

Pierwszym skojarzeniem większości osób na nazwisko Lucy Maud Montgomery jest tytuł jej najsłynniejszej powieści: „Ania z Zielonego Wzgórza”. Jednak poza serią książek o Ani Shirley spod pióra tej kanadyjskiej pisarki wyszły też inne, równie ciekawe, dzieła. Wśród nich znajduje się również niepozorny na pierwszy rzut oka „Błękitny zamek”. Podejrzewam, że literatura tego typu zainteresuje przede wszystkim panie. To właśnie do nich najszybciej przemówią opisane w tej powieści życie samotnej, niezrozumianej przez tyle lat kobiety oraz… obowiązkowy, jednak nie przytłaczający sobą opowieści, wątek miłosny.

Ta cienka książka jako jedno z nielicznych dzieł L. M. Montgomery nie opowiada historii dziecka. Główną bohaterkę – Joannę (w innych tłumaczeniach występuje pod imieniem Valency) – poznajemy gdy jest już dorosłą osobą, przed którą roztacza się przygnębiająca wizja staropanieństwa i ponurego życia pod jednym dachem z wymagającą matką oraz wiecznie niezadowoloną ciotką. Od dłuższego czasu kobiecie dokuczają bóle w klatce piersiowej. Diagnoza lekarza brzmi okrutnie: został jej już tylko maksymalnie rok życia. Joannie otworzyło to  jednak oczy i dodało odwagi do tego, by chociaż przez chwilę naprawdę żyć na swój sposób i zaznać szczęścia. W ciągu kilkunastu dni stała się dla bliskich zupełnie obcą osobą. A może raczej – dopiero teraz pokazała im, jaka jest naprawdę.

Jest to książka, którą zdecydowanie polecam każdej grupie wiekowej. Przemawiają z niej proste, jednak nie zawsze przez nas doceniane prawdy życiowe, przypominające, że zawsze warto marzyć, odnaleźć coś, co doda kolorów naszemu życiu oraz, że nigdy nie jest za późno na zmiany. W każdej chwili możemy zacząć kierować swoim życiem inaczej niż do tej pory. Dzięki temu może nas spotkać coś naprawdę wspaniałego – wystarczy tylko odnaleźć w sobie nieco odwagi.

Joanna Cel

 

 

Markus Zusak napisał niezwykłą powieść o dzieciństwie i życiu w cieniu II wojny światowej. Dlaczego jest ona taka niezwykła? Po pierwsze: całą historię poznajemy dzięki… Śmierci. Czujemy jej oodech na twarzy, gdy poufale opowiada nam historię złodziejki książek. Po drugie: akcję osadzono w jednym z miasteczek III Rzeszy. Niemcy i Niemki, których świat uważał za wrogów, w trakcie wojny wcale nie mieli łatwiejszego życia. Cierpieli tak samo, jak chociażby Polacy. Byli wśród nich kaci i oprawcy, ale także normalni ludzie, którzy nie godzili się z dyktaturą i prześladowaniami Żydów. To właśnie im poświęcono tę historię.

Złodziejka książek to piękna i wzruszająca opowieść o przyjaźni, odwadze i poświęceniu. Jak w życiu, tak i tutaj smutek przeplata się z radością, kreując bohaterów, którym chce się podać rękę i zabrać ich z tamtego okrutnego świata. Wysłuchujemy niezwykłych historii, które Śmierć okrasza czarnym humorem, metaforami i kolorami: o książkach kradzionych z ognia, o miejscu, które powinno być zajęte przez kogoś innego, o pierwszej miłości, która w innym świecie skończyłaby się zupełnie inaczej i… o odwadze, wobec której brak słów.

Gorąco polecam, tak dobrej fabuły dawno nie czytałam.

Ania Z.

 

Według mnie to najlepsza powieść Zygmunta Miłoszewskiego. Porywająca od pierwszej strony intryga, niesamowita akcja i rewelacyjne, inteligentne niekiedy ironiczne, poczucie humoru. Książki Miłoszewskiego  potrafią przestraszyć, rozśmieszyć i wzruszyć. Jego, znana już z poprzednich części, technika rozpoczynania akcji od przytoczenia wycinków z gazet, dotyczących świata, kraju, regionu, przeplatana  jest sarkastycznymi komentarzami. Głęboko zakorzeniona intryga i wyraziste postaci, dopełniają obraz kryminalnej szarady. Z każdą częścią widzimy zmianę Teodora Szackiego. Z ambitnego, młodego prokuratora („Uwikłanie”), po przechodzącego kryzys rozwodnika („Ziarno prawdy”), aż po statecznego mężczyznę próbującego ułożyć życie na nowo („Gniew”)…

Akcja „Gniewu” dzieje się w Olsztynie, otoczonym jedenastoma jeziorami, na przełomie listopada i grudnia 2013 roku. Teodor Szacki zostaje wezwany do sprawy zwanej w środowisku „odfajkowaniem Niemca”, czyli spisaniem znalezionych szczątków ludzkich (najczęściej pozostałości powojennych) i przekazanie ich na rzecz uczelni medycznej, aby jeszcze się do czegoś przydały. Tak było i tym razem, w podziemiach bunkra znaleziono stary szkielet, który został automatycznie przekazany do uczelni. Jakież było zaskoczenie Szackiego, kiedy następnego dnia otrzymał telefon z uczelni z prośbą o natychmiastowe spotkanie. Okazało się, że szkielet wcale nie jest stary, tylko ktoś zadał sobie wiele trudu, aby uzyskać taki efekt. Nie brakuje żadnej kosteczki, jest ich 206 – dziwne, że zwierzęta nic nie zabrały…. Ano nie zabrały, bo brakujące kości zostały uzupełnione kośćmi od innych osób. W międzyczasie spotyka kobietę, która prosi o pomoc, tak nieporadnie, że nie zyskuje zainteresowania Szackiego. Niestety, po kilku dniach znajduje ją w tragicznym stanie w jej domu, obok w kałuży mleka i krwi bawi się jej synek. Dziwne, ale obie sprawy okażą się ze sobą powiązane, a finał tej historii zaskoczy wszystkich, łącznie z prokuratorem Szackim – tym bardziej, że w sprawę zostanie wplątana jego córka…

Ania W.

 

Chyba każdy Polak słyszał o Monte Cassino i wie, co wydarzyło się tam w czasie II wojny światowej. Jeżeli tak nie jest, to ma już pierwszy powód, dla którego warto przeczytać tę książkę, aczkolwiek jednak nie jedyny.Dla wielu ludzi książka historyczna jest trudną lekturą, z wieloma datami i z suchym tekstem. Trzeba podkreślić, że autor nie przytacza w niej zawiłych wojskowych meldunków i na ich podstawie nie rekonstruuje tego, co się wydarzyło.

Książka wyszła spod pióra Melchiora Wańkowicza, korespondenta wojennego II Korpusu Polskiego, który opisuje w niej to, co widział na własne oczy, oraz zapisuje relacje żołnierzy walczących na pierwszej linii. Dzięki „żywemu” językowi i bardzo plastycznym opisom można łatwiej zrozumieć istotę tej bitwy (nie bez powodu nazywanej przez wielu najzacieklejszą bitwą II wojny światowej) i rozmiary jednego z najznamienitszych zwycięstw polskiego oręża. Książka ta nie ogranicza się jednak do zapisu przebiegu przełamywania Linii Gustawa i Hitlera, ale ukazuje także historie pojedynczych ludzi biorących w tym udział oraz najróżniejszych zdarzeń z tym związanych.

W „Monte Cassino” znajduje się dużo interesujących zdjęć uczestników tej bitwy, jest także mapa oraz szkic pola walki.

Zdecydowane polecam ją przeczytać, nie tylko zainteresowanym naszą historią. Jeżeli nie mamy czasu na tak ambitną pozycję – zawsze można przeczytać „Szkice spod Monte Cassino”, będące okrojoną wersją tej książki (pominięty prawie cały opis zdobywania Linii Hitlera).

Żadna inna z przeczytanych przeze mnie książek o tej bitwie nie zdołała zafascynować mnie tak bardzo, że nie byłem w stanie się od niej oderwać.

Robert Wilk

 

 

„Dziewczyna w błękitnej sukience” zaczyna się jak bajka albo zwykłe romansidło osadzone w dziewiętnastowiecznej Anglii: Dorothea jest młodziutka, naiwna i zamożna, zaś Alfred ubogi, utalentowany i wrażliwy na urodę i czar dziewczyny w błękitnej sukience. Ich wielka miłość pokonuje wszystkie przeciwności losu i wydaje się, że już na wieki będzie ich łączyć w jedność.

Ale wtedy bajka zmienia się w życie. Śliczna buzia i sympatyczne usposobienie to jedyne atuty niemądrej i próżnej Dorothei, zaś szarmancki i szalenie romantyczny Alfred pragnie od żony czegoś więcej – w przeciwnym razie wychodzi na jaw jego zmienność i humory. Nagle okazuje się, że zauroczenie, jakiemu ulegli, nie wystarczy do zbudowania szczęśliwego związku. Ona coraz bardziej się odsuwa od ludzi, nawet własnych dzieci, zamyka się w sobie, czuje się stłamszona; on szuka szczęścia w wielkim świecie – sławie, pracy, innych kobietach. Nietrudno sobie wyobrazić, jaki ta historia ma finał.

Historia małżeństwa inspirowanego związkiem Charlesa i Catherine Dickensów wciągnęła mnie bez reszty, czego zupełnie się nie spodziewałam, biorąc książkę do ręki. Trudno w końcu spodziewać się fajerwerków, skoro fabuła skupia się na rozterkach i przemyśleniach porzuconej kobiety.

Dla mnie główną zaletą tej powieści były wyraziste, dobrze odmalowane postacie. Nie sposób nie uśmiechnąć się nad dziećmi Gibsonów: impulsywną Kitty, nieśmiałym Alfiem, dobroduszną Lottie czy łobuzersko uroczym Eddiem.  Nie da się przejść obojętnie obok innych drugoplanowych postaci: stanowczej Sissy albo zagubionej, lecz wciąż pewnej siebie Wilhelminy. I wreszcie – niemożliwym jest nie pokochać Alfreda Gibsona – postaci barwnej, pełnej sprzeczności, tryskającej uczuciami, optymizmem i szalonymi pomysłami, a dzięki temu tak pełnokrwistej, że mam wrażenie, iż znam go i przyjaźnię się z nim od zawsze.

Paradoksalnie najmniej sympatii wzbudziła we mnie główna bohaterka. Dorothea wydała mi się dokładnie taka, jaką malował ją jej mąż w swych dziennikach – mało zaradna, słaba, zagubiona, nawet nieco głupia. Dużo więcej uczucia miałam właśnie dla Alfreda, pomimo jego chimerycznego, egoistycznego usposobienia.

„Dziewczyna w błękitnej sukience” urzekła mnie swą prostotą i realizmem. Czytałam ją z prawdziwą przyjemnością i z czystym sumieniem poleciłabym ją nie tylko pasjonatom Dickensa czy epoki wiktoriańskiej, ale także tym, którzy lubią przeczytać słodko-gorzką historię – czasem się zaśmiać, czasem zapłakać, ale przede wszystkim odnaleźć na kartach powieści ludzi takimi, jacy są w rzeczywistości.

G.J.

 

Główna bohaterka, czyli Achaja, jest córką Archentara władcy królestwa Troy i ma ona dziedziczyć po ojcu tytuł i tron. Władca decyduje się jednak na powtórny ożenek, którego efektem jest potomek płci męskiej. Zdeterminowana macocha pragnąc zabezpieczyć synowi przyszłość, organizuje wraz ze swoją rodziną spisek, a jego wynikiem jest powołanie Achai do wojska.

Księżniczka z pokorą znosi wyznaczone jej zadanie i stara się jak może, aby je wypełnić. Jest jednak przekonana, że po odbytej służbie będzie mogła wrócić na dwór, a może zostanie nawet wydana za jakiegoś szlachcica, przy boku którego spędzi resztę życia. Jej zdziwienie nie ma granic, gdy po przeszkoleniu zostaje wraz z innymi wojownikami wysłana na z góry przegraną bitwę, a później pojmana w roli niewolnicy. Od wojaków nauczyła się jednak, że aby przeżyć musi się dostosować do sytuacji, w której się znajduje i to właśnie dzięki tej zasadzie udaje jej się pokonać wszystkie zastawiane jej przez los pułapki.  Główna bohaterka jest postacią, którą doświadcza życie. Achaja jest silną i wytrwałą kobietą, która co rusz uczy się czegoś nowego, a po każdym cięższym przeżyciu stara się znów podnieść. Jej wola walki jest niesamowita! Powieść ta jest niezwykle lekka i łatwa w odbiorze. Bardzo podobały mi się w niej zwłaszcza dialogi, które w zależności od tego, przez przedstawiciela jakiej warstwy są prowadzone, są dopasowane językowo i stylistycznie. Wiele z nich okraszonych jest dodatkowo humorem, który dostarcza czytelnikowi sporo rozrywki. Akcja jest pełna różnych zawirowań, przez co czytelnik nie ma możliwości się nudzić i nawet nie czuje, kiedy pochłania te ponad 600 stron. Podstępne intrygi, drastyczne tortury, liczne utarczki zbrojne i pradawna, związana z bogami magia to tylko kilka elementów tej książki. Dodatkowo pisarz z lekkością porusza się w różnych warstw społecznych i w ciekawy sposób przedstawia je czytelnikowi. Jest to jedna z moich ulubionych serii fantasy. Polecam!

Robert

 

Carla Montero to hiszpańska pisarka, której twórczość była mi dotąd nieznana. Całe szczęście zmieniło się to za sprawą powieści „Szmaragdowa tablica”. Ta licząca ponad sześćset stron książka okazała się szalenie wciągającą historią, którą pochłonęłam w zaskakująco szybkim tempie. Akcja rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych. Początkowo mamy współczesny Madryt.

To właśnie tu, w Muzeum Prado, pracuje Ana. Jej spokojne życie kończy się z chwilą, gdy za namową swojego męża Konrada, zacznie szukać tajemniczego obrazu „Astrolog”. A wszystko za sprawą zagadkowego listu napisanego jeszcze za czasów drugiej wojny światowej. Aby lepiej poznać ten wątek, przenosimy się do okupowanego Paryża i przyglądamy się dążeniom Hitlera do odnalezienia obrazu „Astrolog”, który rzekomo skrywa wielki sekret. Do tej sprawy został oddelegowany zasłużony żołnierz, major SS Georg von Bergheim, który wkrótce potem trafia na ślad francuskiej Żydówki, Sarah Bauer… Historia nakreślona przez psiarkę jest bardzo dopracowana. Bez trudu wciągnęłam się w zawiłe i bolesne wydarzenia, które rozpoczęły się w dalekiej przeszłości i trwały nierozerwalnie przez wiele lat do czasów obecnych. Odkrywanie kolejnych tajemnic było okraszone silnymi emocjami i zaskakującymi faktami. Nie mogłam się oderwać od tej lektury, póki nie dotarłam do końca. Powyższą książkę polecam wszystkim, którzy pragną poznać nieszablonową opowieść o zakazanej miłości, z wojennymi elementami w tle. Pozdrawiam!

Gośka

 

Co mnie najbardziej zachwyciło w tej książce? Główny bohater. Uwielbiam jego działania, tok myślenia i postępowanie. Mimo, że czasem zdaje się być gburem to w pełni mi się spodobał. Bardzo lubię matematykę i jej możliwości, tym bardziej spodobało mi się, że główny bohater posługuje się nią w śledztwie. Ale nie o bohatera tu tylko chodzi. Popełniane zbrodnie i prowadzone dochodzenia niesamowicie mnie zainteresowały i wciągnęły w świat Popielskiego. Niebezpieczne intrygi porywają czytelnika.

Rok 1946, Wrocław. Leokadia, kuzynka Edwarda Popielskiego, jest torturowana w więzieniu o wydanie pobytu Edwarda przez pułkownika Brzozowskiego. Sytuacja Popielskiego się pogarsza gdy córka pułkownika zostaje porwana, a charakterystyka porywacza pokrywa się z jego wyglądem. Sam zainteresowany ukrywa się w niezwykłym miejscu i dowiedziawszy się o sprawie postanawia poprowadzić swoje własne śledztwo w sprawie porywacza, gdyż ma podejrzenia iż jest to sam człowiek, którego ścigał przed lat. Po przeczytaniu poprzedniej części byłam oczarowana książką i byłam bardzo szczęśliwa, kiedy zobaczyłam w zapowiedziach kolejną, lecz niestety ostatnią część cyklu o Edwardzie Popielskim. Jedną z wielu rzeczy, którą autor mnie zaskoczył było wplecenie akcji w lata 30 i 40, a uczynił to takim sposobem, że mnie to zainteresowało.  Polecam !!!

Kaśka

Pierwsza strona

Książki są bogate w wiedzę,

Więc nie chowaj ich za miedzę.

Jeśli wolisz inną formę – bardziej modną,

Wybierz e-book, drogę też wygodną.

Jeśli się uczyć nie chcesz na marno,

zainwestuj w swój czas i czytaj tam, gdzie mniej gwarno.

Mam na myśli bibliotekę,

Znajdziesz w niej i audiotekę,

Czyli zamiast czytania,

możesz usiąść do słuchania.

Prócz licznych form przyswajania lektury,

zapoznaj się z gatunkiem sztuki, który…

Najbardziej Ci wpadnie w ręce.

Może to być baśń o syrence

Albo te bardziej poważne,

Tu dramaty bardzo ważne.

Czołową rolę odgrywają Dziady,

Mickiewicz im nadał nie lada sławy,

Tak, że nawet Kuba z ziem Lipieckich,

Zostawił pokarm dla dusz świeckich.

Może się sprawdzisz w wielkich konfliktach i wybierzesz stronę,

Który z naszych wieszczów zasługuje na koronę.

Wśród czytania tylu przygód,

znajdziesz dla siebie wiele wygód.

Jedne dodają adrenaliny,

Inne opisują powabne dziewczyny.

Choć może nie mam na myśli Panny Łęckiej,

Jest wiele osób płci pięknej, żeńskiej.

Od pięknej postaci Ligi do mądrej Anny Winnej.

Sam się wcielić możesz w kogoś o historii zawsze innej.

Oprócz poszerzania wiedzy rozbudujesz wyobraźnię,

Później w rozmowach towarzyskich będzie Ci raźniej.

Do wyboru tematów wiele i znajdzie się humor nowy,

Lecz najpierw trzeba zacząć od pierwszej książki strony.

 

Tatuaż

Ty widzisz tatuaż na ręce,

Ja jednak widzę coś więcej,

Widzę tę igłę wbijaną w przyjemnej męce.

Dostrzegam przeszłość w rysunku noszącej.

Niby zwykła bazgrołka, dziara,

Jednak wyraża więcej, niż wierszy cała chmara,

Jeden symbolem życia, drugi siły, a trzeci…

A trzeci symbolem miłości…bez ołtarza, bez dzieci.

Miłość to takie zabawne słowo,

Teraz jesteś mimo wszystko, a później odchodzisz,

Jak gdyby nigdy nic inną kobietę uwodzisz,

Został tylko obrazek na ręce, symbol, a przecież było tak uczuciowo.

 

Święta

Już świąt czas,

Kolęd dźwięk, jedności w nas,

Jedności…sprowadzenia rodziny, jako gości,

Gości, którym trzeba pokazać włości,

Ile w domu bogactwa, radości, miłości,

Kłamstwami jak jadem strzelacie

Czy tylko „szczęśliwą” miłość znacie?

 

Poezja

Kiedyś tylko inteligencja słuchała,

Jak poezja sama się śpiewała,

Nikt nie dziwił się widząc wiersz,

Gdy na spotkaniu rymował wieszcz.

Poezja niegdyś piękna i młoda,

Któż dziś jej zdrowia doda?

Zestarzała się liryka,

Poszła do grobu. Czas tyka.

Czy kiedyś zostanie zapomniana?

Czy raczej przez resztę świata powtarzana?

 

Histeria

Daty i nazwiska trzeba mieć opanowane,

Nie ma, że boli,

Muszą być zapamiętane.

Księżniczki mają wiele kolii,

Rycerze mają wiele zbroi,

Jedyne, co możesz zrobić, gdy nie dostrzegasz jej piękna,

To wyszeptać jedno słowo:

Histeria.

 

Ból istnienia

Niby optymista, przez niby różowe okulary patrzy,

Swe niby dobre wspomnienia taszczy.

Gdy jednak zamknie swoje oczęta,

Nic dobrego nie pamięta.

Uśmiecha się dla zasady,

Jak proszą to daje porady.

Nie mówi nikomu, bo jego wierzenia,

Dają do zrozumienia, to tylko ból istnienia.

 

Radosny uśmiech

Promyczek słońca jest w każdym uśmiechu

A uśmiech to zwiastun radosnego dnia

Gdy dziecko nabiera pierwszego oddechu

To rozpoczyna się nowa historia

Gdy wiosną wszystko budzi się do życia

Gdy dziecko pierwszy raz na rower wsiada

To wielka radość dla jego rodzica

Zobaczyć zazdrość w oczach sąsiada

Dawać radość to przyjemna rzecz

Uśmiech tak wiele znaczy

Rozpędzi chmury w pochmurny dzień

I mija chwila rozpaczy

Uśmiech ma potężną siłę

W życiu uchyla niejedne drzwi

Choć zajmie to nam tylko chwilę

To wszystkich ludzi uszczęśliwi

Gdy nadchodzą smutne chwile

Uśmiech rozjaśnia każdą twarz

Tylko uśmiech daje mi siłę

Jak z tęczy piękny wachlarz

Przecież to nie kosztuje nas zbyt wiele

Choć jesteśmy zmęczeni dniem

Musimy powiedzieć to śmiele

Uśmiechem radosnym się dziel!

 

„Powroty bliżej nieokreślone”

Jeszcze wracam do czasów

których nie było mi dane poznawać

chęci tak silne jak nigdy

każą uciekać w nieosiągalne

biec

bym chociaż przez moment

mógł wyciszyć dzisiaj

i czule wspominać

własną nieobecność

i czekać cierpliwie

z moją cichą tęsknotą u boku

 

“Déjà vu”

Na ikaryjskich skrzydłach niesiony

przemierzam – jak on niegdyś – przestworza;

ze wzrokiem ku górze jedynie utkwionym

chcę dotknąć promienistego Słońca.

Na ikaryjskich skrzydłach niesiony

wyciągam co sił moje dłonie,

by chociaż jeden blask złapać, by chociaż dłonie

obmyły się w blasku złocistych promieni.

Na ikaryjskich skrzydłach niesiony

pojmuję po czasie, że nawet opuszkiem

nie musnę mych pragnień; bo skrzydła zbyt kruche,

a tylko jedną ich parę posiadam.

Na ikaryjskich skrzydłach niesiony

ze wzrokiem wciąż w górę utkwionym, choć pustym,

spadając gwałtowniej, niźli się wznosiłem,

do morskiej głębiny zostanę złożony.

 

„Azyl”

Czas, gdy wokół nas nienawiść,

nie uleczy żadnej rany;

nie pozwoli nam przeczekać burzy wspomnień,

nieudanych prób, powrotów, zmartwień;

nie ułoży, jak powinien, wzrastającej sterty myśli;

nie ukoi lęku, trwogi;

nie rozbije grubych murów uciążliwej niepewności,

nie pokaże wyjścia i nakaże błądzić

nie podając celu, nie tłumacząc sensu

niekończącej się wędrówki niespokojnej wiecznie duszy

i dlatego owa dusza żyć nie może bez miłości;

i dlatego, chociaż piętrzy się nienawiść,

wśród miłości tylko, proszę,

chwilo trwaj.

 

„Recta Dilectio”

Serce mocniej przyśpiesza,

gdy reszta mnie zamiera

Moje zmysły nikną

nad tą przepaścią ukrytą.

Widzę płomyk nadziei

w twym dzisiejszym wcieleniu.

Ono jak grzmot teraz huczy

wśród porannej wiosennej ciszy,

to serce otrute

to, niewinnej Psyche.

Uczucia wciąż się bezwstydnie tłoczą,

lecz bledną

przy tym blasku rumieniącego się kwiatu.

Ten blask

najjaśniejszy z milionów na niebie,

Gdy wybrany tylko ten jeden.

Te sekundy z dzisiaj

jakby w ryzach pamięci,

 ukazane tylko te w zielonym odcieniu

i gdyby świat się skończył,

Kwiat niewinnie

lecz pięknie,

zaraz znów się rozwinie

powoli bez wody –

Mała pustynia tętniąca bezdusznie. 

Do Tej Jedynej..

Przyznam, że zaskoczyłaś mnie, pytając czy Cię kocham…

Dotychczas wystarczyło Tobie kilka wyrecytowanych wierszy czy wyśpiewanych melodii

Teraz pytasz… wiesz o mnie wszystko…

Próbuję odpowiedzieć. Wiem, że chcesz czegoś więcej…

W mojej pamięci, chwile spędzone u boku innej.

To pociągające uczucie by zacząć coś na nowo…

Tęskniłem, choć nie wiedziałem dlaczego.

Wracałem, by raz jeszcze upoić się Twą wonią.

Tajemny zapach Twojego istnienia, tyle pytań bez odpowiedzi…

Ośmielam się pytać-Ty milczysz. Nie chcesz osądzać.

Słyszałem że umarłaś…Ty zamykasz oczy,

Wskazujesz na serce… To tam czekałaś ukryta!

Zrozumiałem. Nie jestem pierwszym zakochanym w Tobie!

Ilu ich było? Cisza…może ty w niej liczysz?

Zasypiasz. Widzisz ich wszystkich

Gdzie w tle wiele krwi, płaczu, huku, krzyży…

Budzisz się inna, spokojna, wolna, nie mogąca zapomnieć…

Przyszłość niepewna. Twoje słowa tylko odbijają się echem

Czy kochasz…

Antoni Sosnowski

 

Perspektywa

Pogrążeni we śnie, nie własnych zasług.

Przekonani  o prawdziwości niezrozumiałych frazesów.

Obchodzący obłudnie rocznice świąt – chwalebnych czynów historii.

Miłujący czynami, gestami nie dotykającymi serca.

Znający dobrze to, co kryje się za datą tamtego stulecia.

Nauczeni pojęć pozbawionych tchnienia życia w niewoli.

Zaskoczeni radością, wzbudzoną przez dźwięk rozerwanych łańcuchów.

Szanujący bohaterów, spoglądających z zakurzonych obrazów.

Odczuwający dreszcz, gdy przyjdzie wspólnie nucić: ,,póki my żyjemy”.

Mówiący: przecież zawsze była niepodległa.

Antoni Sosnowski

Skip to content