Dnia 25 września o godzinie 8:50 zaraz po lekcji języka polskiego całą klasą… No dobra, prawie całą klasą staliśmy zmarznięci przed szkołą, by wyjechać na wycieczkę do krainy bolących pleców, kolan i zakwasów, a mowa oczywiście o hangarze 646. Nastroje już w autobusie były wyborne, a gdy zostaliśmy wreszcie wpuszczeni na salę i mieliśmy do dyspozycji atrakcje parku trampolin wszyscy dosłownie skakali z radości. Wycieczka podobała się nawet naszej wychowawczyni, która bawiła się z nami zaledwie przez chwilę.

„Uważam, że wycieczka była bardzo udana. Klasa się zintegrowała i myślę, że w najbliższej przyszłości jakieś wyjście powtórzymy” – mówiła w drodze powrotnej.

Dlaczego pojechaliśmy akurat w to miejsce? Na to pytanie odpowiedział pomysłodawca i organizator naszej wycieczki.

„Teraz, kiedy spędziliśmy już razem w szkole miesiąc, nie musieliśmy tracić czasu na poznawanie się w trakcie wycieczki, dlatego wybrałem hangar, gdzie każdy może się pobawić i wyskakać. Jak widać spodobało się paru osobom… Albo większości… Albo wszystkim.”

Opinii udzieliło także kilkoro z pozostałych biorących udział w zabawie uczniów:

„Bardzo fajnie się skakało, bo ćwiczyło to dużo mięśni, w przeciwieństwie do czasu, gdy siedzimy w szkole na krzesłach. (…) Poza tym dzisiaj jest wtorek i na chemii miała być kartkówka, bo byliśmy niegrzeczni, ale to już nieważne.”

„Było trochę strasznie jak musieliśmy wejść wysoko i potem skakać, ale było fajnie, a potem instruktorzy pomimo pilnowania nas pozwalali nam robić praktycznie to, co chcemy.”

„Kiedy po przegranym pojedynku z kolegą z klasy wpadłam do pianek, przez następne pięć minut wydostawały mnie stamtąd trzy osoby, ponieważ bardzo zapadają się w nich stopy. Myślałam że się​ utopię albo nigdy stamtąd nie wyjdę”

„Najbardziej podobało mi się bicie kolegi gumową parówką.

„Krzysztof Majda